niedziela, 13 marca 2016

Notes czytelnika #2

"Love, Rosie" 
Cecelia Ahern


Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszysz się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiart zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.


Dublin jest moim domem. Bycie blisko Ciebie jest moim domem.


Miłość jest jak roślina - jeśli o nią dbasz, urośnie z małego nasionka i wyda owoce.


Powinieneś mi się zwierzać, ponieważ jestem Twoją najlepszą przyjaciółką i... takie są przepisy. A jeżeli wszystko jest w porządku, to i tak masz się odezwać. Potrzebuję plotek. To drugi punkt tego samego prawa.


Myślę, że my, dorośli, powinniśmy brać przykład z dzieci i nie bać się życia, iść na całość w przypadku wytyczonych sobie celów.


Rosie: To długa historia, kochanie.
Katie: Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy. 


Rodzice są dla swoich dzieci barometrami emocji. To jak efekt domino. Nigdy nie widziałam, żeby mama tak rozpaczała. Przeraziło mnie to i sama zaczęłam płakać, co z kolei przestraszyło Katie i wycisnęło łzy z jej oczu. Szlochałyśmy więc we trzy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz